Drogi Pastorze, nie wierzę w to, co głoszą niektórzy teleewangeliści, że Bóg chce, aby każdy chrześcijanin był bogaty. Jednak zastanawiam się, czy grzechem jest modlić się o to, by Bóg dał mi dużo pieniędzy, abym mógł czerpać przyjemność z wygodnego życia. Czy może wręcz odwrotnie, i jako chrześcijanie, powinniśmy dążyć do cierpienia i ponoszenia szkody? Czy w
żona 20:04 Proszę o wytłumaczenie pojęć:grzech- onanizm małżeński i- wzajemna masturbacja(małżonków).I czy gdy popełniłam taki grzech nieświadomie muszę się z niego spowiadać ?Czy to grzech ciężki czy lekki ? Katechizm Kościoła katolickiego tak określa grzech (1849 i 1850):Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Został określony jako "słowo, czyn lub pragnienie przeciwne prawu wiecznemu".Grzech jest obrazą Boga: "Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą" (Ps 51, 6). Grzech przeciwstawia się miłości Boga do nas i odwraca od Niego nasze serca. Jest on, podobnie jak grzech pierworodny, nieposłuszeństwem, buntem przeciw Bogu spowodowanym wolą stania się "jak Bóg", w poznawaniu i określaniu dobra i zła (Rdz 3, 5). Grzech jest więc "miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga". Wskutek tego pysznego wywyższania siebie grzech jest całkowitym przeciwieństwem posłuszeństwa Jezusa, który dokonał też zajrzeć na stronę: Obu następnych pojęć używa się zamiennie. Chodzi o takie działania, intensywne pieszczoty, które prowadzą do satysfakcji seksualnej (a wykluczają możliwość poczęcia). Jeśli działania te podjęto świadomie i dobrowolnie to mamy do czynienia z grzechem ciężkim. Jeśli miał to być element gry wstępnej, ale niechcący doszło do spełnienia, to grzechu nie ma, ale na przyszłość należy bardziej uważać. Jak wiadomo z grzechów ciężkich zawsze należy się spowiadać...Możesz też zajrzeć na stronę: J.
Posłuchaj Godziwość ze względu na cel współżycia Przechodzimy do kolejnego punktu, którym jest cel współżycia. Biskup Müller przedstawia tę kwestię następująco: 2. „Korzystanie z małżeństwa (usus matrimonis) staje się niegodziwe ze względu na Cel (finis) lub afekt występny (affectus pravus), a mianowicie, gdy popełnia się akt małżeński jedynie z powodu żądzy
Odpowiedzi Astar odpowiedział(a) o 16:22 Z punktu widzenia prawa kanonicznego każdy onanizm jest grzechem. Z tego samego punktu widzenia jakikolwiek seks poza małżeński jest grzechem. Także nie powinno się współżyć w celu przyjemności, a tylk ow celu prokreacji, czyli spłodzenia potomka. W tym tonie byliśmy pouczani przez księdza podczas nauk przedmałżeńskich. Powiedział także, że kobieta nie powinna oczekiwać żadnej przyjemności podczas stosunku, a wszelkie pieszczoty są całkowicie zbędne, gdyż nie prowadzą do prokreacji. Tak samo traktowane są inne pozycje miłosne poza misjonarską oraz miłość francuska, hiszpańska itp. My się tym nie przejmujemy. Religia zawsze wszystko chrzani, wierze w boga chodzę do kościoła ale bez przesady...... taki rzeczy to moja sprawa a nie kościoła rubbish odpowiedział(a) o 18:29 Zależy jaką religię wyznajecie. Z tego co wiem to w niektórych odłamach hinduizmu to nie jest grzech ale w większości pozostałych religii to jest grzech. Ja jednak uważam że grzechem jest to co sami uważamy za grzech, zgodnie z naszym sumieniem. Żadne normy etyczne nie powinny ograniczać przyjemności czerpanych z życia. blocked odpowiedział(a) o 17:11 heeheh może i tak ale kto sie z tego spowiada xD Coelho odpowiedział(a) o 16:11 "Także nie powinno się współżyć w celu przyjemności, a tylko w celu prokreacji," Największa bzdura jaką słyszałem, współżycie ma nie tylko dążyć do prokreacji, ale również do przyjemności, którą mogą sobie dawać tylko mąż i żona (jest to jedno ze źródeł poświęcenia i ofiarowania miłóśći). Mam tu na myśli wiarę Katolicką. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Znany duszpasterz: kiedyś lekarz przepisał mi lek homeopatyczny [WIDEO] "Są świadectwa osób, które stosowały leki homeopatyczne i czuły się z tego powodu bardzo osłabione duchowo". Remigiusz Recław SJ o tym, czy zażywanie leków homeopatycznych jest grzechem. "Wiele osób by chciało, żeby sprawa homeopatii była uregulowana.
Proszę o jednoznaczną odpowiedź na pytanie: Czy onanizm jest grzechem śmiertelnym czy nie? Udzielając odpowiedzi, proszę nie zapomnieć o tym, że niektórzy ludzie grzech ten popełniają nałogowo: nie chcieliby grzeszyć, ale wola odmawia im posłuszeństwa, jest słaba. Odpowiem Panu tylko tyle, że jako kapłan bardzo proszę penitentów, żeby mając taki grzech na sumieniu, nie przystępowali do komunii świętej, zanim nie otrzymają rozgrzeszenia w sakramencie pokuty. Zarazem bardzo staram się o to, żeby nie podawać tego rozstrzygnięcia w sposób bezduszny. Człowiek, który przychodzi z takim problemem do księdza, często jest człowiekiem bardzo znękanym; wielokrotnie podejmował „ostateczne postanowienia” w walce z nałogiem, tymczasem nałóg za każdym razem okazywał się jakby drwić z takich postanowień. Niekiedy w całym tym utrapieniu nawiedzają człowieka myśli, że widocznie taka już jest nasza fizjologia, że są to całkiem naturalne sposoby rozładowania seksualnego napięcia, że naukę o grzeszności onanizmu wymyślili zarażeni manicheizmem zakonnicy. Ludziom uwikłanym w ten nałóg współczuję serdecznie również z tego względu, że zwykle są oni ofiarami współczesnej atmosfery, dalekiej od uszanowania tego wszystkiego, co w ludzkiej płciowości jest jakby święte, co domaga się czystości i pracy duchowej. Banalna to prawda, że człowiek ma prawo do tego, żeby społeczność mu raczej ułatwiała, niż utrudniała dobre postępowanie. Tymczasem modele postępowania w zakresie moralności seksualnej, z jakimi spotykamy się nieustannie w kinie czy telewizji, odbiegają niekiedy daleko od wzorca chrześcijańskiego. Ale największe współczucie wobec ludzi, którymi zawładnął nałóg, budzi to, że w tej sytuacji ujawnia się szczególnie wyraźnie niszczycielskie działanie grzechu. Grzech jest czymś więcej niż tylko złym czynem, on dokonuje jakichś niedobrych zmian we wnętrzu człowieka: zmniejsza w nas naturalną skłonność ku temu, co dobre, zmniejsza zarazem nasze naturalne opory wobec zła. W ten sposób grzech tworzy w człowieku jakby drugą naturę. Natura pierwsza, która wyszła z ręki Stwórcy, była całkowicie zwrócona ku dobru, a choć uszkodził ją poważnie grzech pierworodny, przecież zachowała jeszcze sporo z tej swojej fundamentalnej intencjonalności ku dobru, a co ważniejsze: w Chrystusie otrzymaliśmy nadzieję całkowitego uzdrowienia naszej pierwszej natury. Tymczasem nasze grzechy osobiste działają w kierunku dokładnie odwrotnym: dopełniają zniszczenia zapoczątkowanego przez grzech pierworodny, budują w człowieku jakby naturę drugą, zwróconą zasadniczo ku złu. Tajemnica grzechu jest naprawdę groźna. Grzech jest to — powiada katechizm — świadome i dobrowolne złamanie prawa Bożego. Ale każdy popełniony grzech zwiększa naszą niewolę: coraz trudniej człowiekowi postępować zgodnie z prawem Bożym; ta moja druga, niedobra natura naciska coraz więcej, abym popełniał grzechy następne. Grzech rodzi grzech; jak często powtarzał św. Augustyn: szczególnie ciężką karą za grzech jest to, że człowiek prawie nie może już powstrzymać się od grzechów następnych. Tę groźną tajemnicę grzechu opisuje dramatycznie św. Paweł: tych, którzy postępują bezbożnie, „Bóg wyda na łup ich własnych namiętności, aby dopuszczali się nieczystości i bezczeszczenia własnych ciał” (Rz 1,24). Na tajemnicę zniewolenia do grzechu wskazują również biblijne pojęcia zatwardziałości serca i zaślepienia. Apostoł Paweł poucza, że człowiek może „doprowadzić siebie do zatwardziałości i oddać się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego rodzaju grzechy nieczyste” (Ef 4,19). Są tacy, których umysły zaślepił bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga” (2 Kor 4,4). Człowiek, który popadł w nałóg, tej groźnej tajemnicy grzechu doświadcza szczególnie namacalnie. Nie znaczy to oczywiście, żeby był człowiekiem gorszym od innych, którzy są wolni od takiego nałogu; z nałogu wynika tyle tylko, że trzeba się z niego wyzwolić. Bo z grzechem jest jak z chorobą; są choroby jawne i są choroby ukryte, i te ostatnie mogą być groźniejsze od tych pierwszych. Każdy grzech pustoszy człowieka duchowo, raz jednak spustoszenie to widać (jak w przypadku nałogu) gołymi oczami, kiedy indziej jest ono ukrytym rakiem, który drąży nasz duchowy organizm i — jeśli nie uleczy nas łaska Chrystusa — ujawni się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Jak walczyć z nałogiem samogwałtu? Przede wszystkim nie egocentrycznie. To, że „dorobiłem się” jakiegoś nałogu, ogromnie upokarza moją miłość własną. Człowiek postanawia więc — kierując się bardziej miłością własną niż pragnieniem duchowej czystości — wykorzenić z siebie swój nałóg. Ponieważ zaś takie egocentryczne postanowienie bywa zwykle nieskuteczne, więc ogarnia mnie przygnębienie, rozpacz, zniechęcenie albo też przeciwnie: zaczynam sobie bagatelizować nałóg, tłumaczyć sobie, że wszyscy ludzie mają jakieś nałogi, wmawiać sobie, że jest to sprawa czysto fizjologiczna, nie zaś moralna. Otóż walka z nałogiem winna być jednocześnie przezwyciężaniem swojego egocentryzmu. Trzeba uczyć się pokornej radości z każdego drobnego sukcesu w tej walce: bo drobne sukcesy pracują na postawę ostateczną, choćby tego nie było widać, choćby nawet chwilami wydawało się, że drobne sukcesy niczego nie posuwają naprzód. Muszę też porzucić wszelkie lęki, czy sobie poradzę w chwili pokusy albo czy w ogóle zdołam się z tego nałogu wyzwolić. Są to lęki egocentryczne: niepokoi mnie to, czy ja sobie poradzę, czy ja odniosę zwycięstwo. Tymczasem zawsze, kiedy przychodzi nam zmagać się ze złem, powinniśmy pamiętać o tym, że tylko Chrystus może nas skutecznie i raz na zawsze od zła uwolnić. Nałóg czy nawet sama tylko świadomość, że mogę nie oprzeć się pokusie (a któż z nas może za siebie ręczyć?), jest świadectwem, że trzeba nam szukać coraz głębszej, prawdziwszej więzi z Chrystusem. Niestety, nawet tutaj człowiek może zachowywać się egocentryczne: bo przecież nie chodzi o to, że to ja mam pogłębić więź z Chrystusem, nadać jej większą prawdziwość. To, co ja mogę tu zrobić, to pokornie szukać Chrystusa, prosić Chrystusa o łaskę Jego nawiedzenia i Jego mocy, przepraszać Go za to, że się przed Nim zamykam, choć najczęściej — na skutek swojego zaślepienia — nawet o tym nie wiem. Chrystusa szuka się przez modlitwę i pragnienie zachowywania Bożych przykazań, przez przystępowanie do sakramentów, świadczenie dobra innym. Dlaczego jednak skuteczność tych środków, jeśli je stosujemy w walce z naszymi nałogami, jest tak różna? Dlaczego jedni doświadczają ich skuteczności w sposób wręcz cudowny, a innym nawet te środki — a lepszych środków do walki ze złem Kościół już nie ma — nie pomagają? Odpowiedź wydaje się prosta. Jedni, stosując te środki, dostąpili łaski zjednoczenia z Chrystusem, łaski cudownie przemieniającej człowieka. Drudzy wciąż jeszcze o tę łaskę muszą się ubiegać: oby tylko nie zwątpili w moc Chrystusa, oby tylko zawsze pamiętali, że łaska Chrystusa jest jednocześnie darem, a zarazem trzeba jej szukać w pocie czoła; oby tylko nie zrazili się niepowodzeniami, ale ciągle na nowo podejmowali walkę ze swoim złem, choćby chwilami wydawała im się ona beznadziejna. Chwila wyzwolenia przyjdzie na pewno, może już wkrótce, a przeważnie wcześniej, niż się tego spodziewamy. Jest to bardzo charakterystyczne dla doświadczeń ludzi, którzy przezwyciężyli nałóg mocą wiary, że opuścił on ich właściwie nie wiadomo kiedy. Walczyli z nim i nie bardzo im się to udawało, popadali w zwątpienie i nabierali nowej nadziei, mnożyli modlitwy, a Chrystus jakby ich nie wysłuchiwał: aż pewnego dnia ze zdumieniem stwierdzili, że są wolni. Teraz sami sobie się dziwią, że mogli kiedyś trwać w nałogu; wierność Bożemu prawu wydaje im się taka prosta! I jeszcze trzy wskazówki szczegółowe. Po pierwsze, nie trzeba na trudnościach z przezwyciężeniem nałogu koncentrować swojej głównej moralnej uwagi. Dobrze jest czasem modlić się jakoś tak: „Panie Boże, wiem, że moje grzechy są wielkie. Może większe, niż zdaję sobie z tego sprawę. Ale przecież Ty widzisz, że jestem nie tylko grzesznikiem, że sporo jest we mnie dobrego. Wiem, moje dobro jest Twoim darem, ale jest ono zarazem świadectwem, że nie jestem Tobie tak zupełnie niewierny. Zapewne czynione przeze mnie dobro jest skażone grzechem, ale jednak trochę tego dobra we mnie jest. Pomóż mi wyrwać się z moich grzechów, a zarazem dziękuję Ci za to wszystko dobro, które już teraz czynię!” Każdego, kto nie może sobie poradzić ze swoim nałogiem, bardzo zachęcam do takiej modlitwy. Chodzi o to, żeby nie pozwolić szatanowi, aby narzucił nam nieprawdziwą perspektywę w spojrzeniu na mój grzech. Nie wolno mi bagatelizować grzechu, ale nie wolno mi również patrzeć na siebie wyłącznie przez pryzmat mojego grzechu. Źle jest, jeśli nie tęsknię za wyzwoleniem z mojego grzechu, ale również jest źle, jeśli straciłem nadzieję na wyzwolenie. Po wtóre, zdarza się, że ktoś, udręczony nałogiem, zaczyna mieć żal do Pana Boga, że dał nam takie trudne przykazania. Tego rodzaju pretensje do Pana Boga zdradzają, że nie rozumiemy sensu Jego prawa, że przykazania traktujemy jako arbitralne nakazy lub zakazy. Toteż różne takie żale do Boga należy przezwyciężać modlitwą o dar rozumienia Bożych przykazań i o dar tęsknoty za tym dobrem, którego Boże przykazania bronią. Bo wydaje się, że większość naszych kłopotów z opanowaniem płciowości bierze się zarówno z niedostatku naszego przeświadczenia o sensie czystości, jak z wątłości naszych tęsknot, aby te sprawy ułożyć sobie naprawdę po Bożemu. Tu wydaje się leżeć główna przyczyna tego, że normy moralne, wchodzące w zakres szóstego przykazania dekalogu, uważamy za trudne. A przecież „przykazania Boże nie są trudne” (1 J 5,3). To my je czynimy trudnymi, jeśli na przykład zaczniemy kierować się niezdrową ciekawością albo będziemy zbyt leniwi, żeby od pokusy odwrócić się w samym jej początku. Po trzecie, w walce z nałogiem nie trzeba chyba przeceniać potrzeby tzw. silnej woli. Czymś ważniejszym wydaje się mieć dostatecznie wielki cel. Ktoś może na przykład całymi latami walczyć z nałogiem palenia: raz po raz podejmował wielkie postanowienia, z najwyższym trudem osiągał jakieś nieznaczne sukcesy, wielokrotnie rezygnował z walki i znowu podejmował postanowienia. I oto pewnego dnia przyszedł zawał, choremu powiedziano, że palenie byłoby samobójstwem. Wówczas jakby nożem uciął: nałóg po prostu zniknął, bez wielkich postanowień, bez szczególnego przezwyciężania się. Chory bardzo egzystencjalnie zrozumiał, że nałóg jest czymś szkodliwym. Pojawił się wielki cel: ratowanie zagrożonego życia. Podobnie bywa z wszystkimi nałogami. Jeśli ktoś popadł w jakiś nałóg i trudno mu się z niego wydobyć, niekoniecznie świadczy to o słabej woli. Sytuacja ta jest raczej świadectwem słabej wiary. Toteż nam wszystkim, ale zwłaszcza tym, którzy mają jakieś szczególne trudności z zachowaniem Bożych przykazań, trzeba często się modlić: „Wierzę, Panie, ale zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9,24) opr. ab/ab Skoro Bóg nakazał nam, abyśmy przestrzegali prawa, praktyka związana z bezprawnym wykorzystaniem zasobów Internetu jest grzechem, gdyż jest łamaniem prawa. Około 2000 roku, Napster otworzył drzwi w kwestii praw autorskich w Internecie, a następnie stanął w obliczu procesów sądowych, które doprowadziły do zamknięcia firmy i Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 (06-10-2018, 11:05 AM)Wasyl napisał(a): Za prymitywne naśmiewanie się z ludzi potępiających grzech otrzymujesz ostrzeżenie. Od kiedy masturbacja jest grzechem? Albo zapodasz mi werset, albo cofnij warna. Masturbacja pozwala nie zdradzić żony jak jest długa rozłąka. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Katolik rytu świadkistycznego Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 636 w 585 postach Dane: 390 06-10-2018, 12:51 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 12:52 PM przez Wasyl.) (06-10-2018, 12:32 PM)Krystian napisał(a): Od kiedy masturbacja jest grzechem? Od momentu kiedy uczeni bardziej od ciebie w Piśmie uznali, że tak jest. (06-10-2018, 12:32 PM)Krystian napisał(a): Albo zapodasz mi werset Nie zapodam, bo Biblia nie mówi nic wprost o masturbacji. Tak samo jak o pedofilii, kanibalizmie czy innych grzechach niewymienionych w Piśmie Świętym. Mam nadzieję, że jesteś konsekwentny i wobec powyższego nie uznajesz tych czynów za grzech. (06-10-2018, 12:32 PM)Krystian napisał(a): Masturbacja pozwala nie zdradzić żony jak jest długa rozłąka. Jak ktoś nie potrafi zapanować nad swoim popędem, to ma problem. Poważny problem. Poza tym ten twój przykład jest tak samo adekwatny jak samotna kobieta mordująca nienarodzone dziecko, by nie musieć później kraść na utrzymanie tego dziecka... Wj 15:3 Pan jest wojownikiem, Jahwe - imię jego. Iz 26:10 Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy, on nie nauczy się sprawiedliwości. Nieprawość on czyni na ziemi prawych i nie dostrzega majestatu Pana. "Nie mam do powiedzenia nic tym, którzy wątpią w Boga. Mogę im tylko przypomnieć o mojej pogardzie i ich niedoli. Nie muszę udowadniać, że Bóg istnieje. To wy powinniście wykazać, że nie istnieje[...] Bóg istnieje, jednak nie będzie nami zainteresowany, dopóty my nie będziemy zainteresowani wyłącznie Nim" Pius XIII Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 (06-10-2018, 12:51 PM)Wasyl napisał(a): Od momentu kiedy uczeni bardziej od ciebie w Piśmie uznali, że tak jest. Jacy uczeni w piśmie? Ci co uprawiają pedofilię? (06-10-2018, 12:51 PM)Wasyl napisał(a): Nie zapodam, bo Biblia nie mówi nic wprost o masturbacji. Tak samo jak o pedofilii, kanibalizmie czy innych grzechach niewymienionych w Piśmie Świętym. Mam nadzieję, że jesteś konsekwentny i wobec powyższego nie uznajesz tych czynów za grzech. Jestem konsekwentny. Tylko ty tematu nie kumasz. Pedofil wyrządza krzywdę innej osobie. Pan Jezus nakazał, abyśmy tak czynilii innym osobom jak byśmy chcieli wobec nas. Wersetu chyba nie muszę podawać. Osoba mastorbująca sie nikomu krzywdy nie wyrządza. (06-10-2018, 12:51 PM)Wasyl napisał(a): Jak ktoś nie potrafi zapanować nad swoim popędem, to ma problem. Poważny problem. Apostoł Paweł nauczał inaczej o popędzie seksualnym, ale widać po twoich postach, że ty go nie masz. Szkoda, że jesteś aseksualny. Seks, to fajna sprawa. Bóg o tym doskonale wiedział, dając Salomonowi, tyle żon i nałożnic. (06-10-2018, 12:51 PM)Wasyl napisał(a): Poza tym ten twój przykład jest tak samo adekwatny jak samotna kobieta mordująca nienarodzone dziecko, by nie musieć później kraść na utrzymanie tego dziecka.. Gdzie ja tak napisałem? Odbiło ci? Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Katolik rytu świadkistycznego Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 636 w 585 postach Dane: 390 06-10-2018, 14:46 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 14:46 PM przez Wasyl.) (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Jacy uczeni w piśmie? Tacy, którzy uważnie studiują Pismo i wyciągają właściwe wnioski. (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Ci co uprawiają pedofilię? (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Osoba mastorbująca sie nikomu krzywdy nie wyrządza. Palacz i narkoman też. W takim razie wedle twojej definicji grzechu palenie i ćpanie to nie grzech. (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Apostoł Paweł nauczał inaczej o popędzie seksualnym Tzn? Werset proszę. (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): ale widać po twoich postach, że ty go nie masz. A po twoich, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem Pisałem o panowaniu nad swoim popędem, a nie wyrzekaniu się go. (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Szkoda, że jesteś aseksualny. I po raz kolejny bezczelnie robisz to, co fałszywie zarzucasz innym... Jak ci nie wstyd? (06-10-2018, 13:41 PM)Krystian napisał(a): Gdzie ja tak napisałem? Odbiło ci? Chyba tobie, skoro nie potrafisz zrozumieć prostego zdania. Nie stwierdziłem, że ty tak napisałeś, ale że twój przykład jest tak samo słaby jak to co przytoczyłem. Po prostu usprawiedliwiłeś grzech tym, że chroni on przed popełnieniem innego grzechu. Wj 15:3 Pan jest wojownikiem, Jahwe - imię jego. Iz 26:10 Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy, on nie nauczy się sprawiedliwości. Nieprawość on czyni na ziemi prawych i nie dostrzega majestatu Pana. "Nie mam do powiedzenia nic tym, którzy wątpią w Boga. Mogę im tylko przypomnieć o mojej pogardzie i ich niedoli. Nie muszę udowadniać, że Bóg istnieje. To wy powinniście wykazać, że nie istnieje[...] Bóg istnieje, jednak nie będzie nami zainteresowany, dopóty my nie będziemy zainteresowani wyłącznie Nim" Pius XIII Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 06-10-2018, 17:28 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 17:29 PM przez Krystian.) (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): Tacy, którzy uważnie studiują Pismo i wyciągają właściwe wnioski. Czyli ty i CK Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 06-10-2018, 17:47 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 17:50 PM przez Krystian.) (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): Palacz i narkoman też. W takim razie wedle twojej definicji grzechu palenie i ćpanie to nie grzech. Nie wiem czy to grzech. Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie stawiam się na miejscu Boga Jehowy. (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): Tzn? Werset proszę. 1 Koryntian, rozdział 7 Z tego rozdziału wynika, że popęd seksualny, był Pawłowi znany. Jednakże nie każdemu jest dane poznanie. Jak np. tobie (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): I po raz kolejny bezczelnie robisz to, co fałszywie zarzucasz innym... Jak ci nie wstyd? Wstyd, to kraść i z dupy spaść. Jednak ty nie masz kobiety, więc ci to nie grozi. (06-10-2018, 14:46 PM)Wasyl napisał(a): Chyba tobie, skoro nie potrafisz zrozumieć prostego zdania. Nie stwierdziłem, że ty tak napisałeś, ale że twój przykład jest tak samo słaby jak to co przytoczyłem. Po prostu usprawiedliwić grzech tym, że chroni on przed popełnieniem innego grzechu. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie piszę, co jest w Piśmie Świętym nie napisane. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Katolik rytu świadkistycznego Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 636 w 585 postach Dane: 390 06-10-2018, 21:59 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-10-2018, 22:21 PM przez Wasyl.) (06-10-2018, 17:28 PM)Krystian napisał(a): Czyli ty i CK Nie znam chrześcijańskiej denominacji, która nie uznawałaby masturbacji za grzech, dlatego twoje docinki w stronę świadkistów są po prostu głupie i potwierdzają, że masz obsesję na ich punkcie. (06-10-2018, 17:47 PM)Krystian napisał(a): Nie wiem czy to grzech. To bardzo niedobrze. Co to za chrześcijanin, który nie potrafi ocenić czy coś jest dobre czy złe? (06-10-2018, 17:47 PM)Krystian napisał(a): 1 Koryntian, rozdział 7 Z tego rozdziału wynika, że popęd seksualny, był Pawłowi znany. No i? Dawał upust temu popędowi czy wręcz przeciwnie? Poza tym Paweł napisał: Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć. Jeżeli masturbacja nie jest zła, to po co radził, żeby żenić się, gdy nie jest się w stanie zapanować nad sobą? Przecież mógł napisać: Lecz jeśli nie wystarczyłoby im zaspokajanie w samotności, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie niż używać sobie samotnie. A jednak napisał coś zgoła nie każdemu jest dane poznanie. Jak np. tobie [Obrazek: Ad personam. Cytat:Wstyd, to kraść i z dupy spaść. I to jest właśnie poziom pseudochrześcijańskiego nauczyciela... Po prostu żenada Cytat:Jednak ty nie masz kobiety, więc ci to nie grozi. [Obrazek: A skąd ty wiesz co ja mam, a czego nie mam? Wj 15:3 Pan jest wojownikiem, Jahwe - imię jego. Iz 26:10 Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy, on nie nauczy się sprawiedliwości. Nieprawość on czyni na ziemi prawych i nie dostrzega majestatu Pana. "Nie mam do powiedzenia nic tym, którzy wątpią w Boga. Mogę im tylko przypomnieć o mojej pogardzie i ich niedoli. Nie muszę udowadniać, że Bóg istnieje. To wy powinniście wykazać, że nie istnieje[...] Bóg istnieje, jednak nie będzie nami zainteresowany, dopóty my nie będziemy zainteresowani wyłącznie Nim" Pius XIII Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 (06-10-2018, 21:59 PM)Wasyl napisał(a): Nie znam chrześcijańskiej denominacji, która nie uznawałaby masturbacji za grzech, dlatego twoje docinki w stronę świadkistów są po prostu głupie i potwierdzają, że masz obsesję na ich punkcie. a ja nie znam żadnej denominacji, która jest biblijna. (06-10-2018, 21:59 PM)Wasyl napisał(a): To bardzo niedobrze. Co to za chrześcijanin, który nie potrafi ocenić czy coś jest dobre czy złe? Ja potrafię ocenić, tak jak Pan Jezus. Złem jest wyrządzanie krzywdy bliźniemu. Ty natomiast sugerujesz, że wszysto jest złem - co ci do głowy przyjdzie. (06-10-2018, 21:59 PM)Wasyl napisał(a): No i? Dawał upust temu popędowi czy wręcz przeciwnie? Kazał wstępować w związki małżeńskie osobom, co mają popęd seksualny, aby nie krzewić rozpusty. Dlatego ja go posłuchałem i w wieku 21 lat, zostałem mężem. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Chrystianin Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 195 w 174 postach Dane: 368 (06-10-2018, 21:59 PM)Wasyl napisał(a): I to jest właśnie poziom pseudochrześcijańskiego nauczyciela... Po prostu żenada Być może dla ciebie, skoro się nie znasz na żartach. Do tego przy okazji mnie obrażasz. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Ewangelia Jana 3:16 Denominacja: Katolik rytu świadkistycznego Płeć: Mężczyzna Poziom ostrzeżeń: Lubiki:Otrzymane: 636 w 585 postach Dane: 390 10-10-2018, 17:16 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-10-2018, 17:20 PM przez Wasyl.) (10-10-2018, 13:45 PM)Krystian napisał(a): a ja nie znam żadnej denominacji, która jest biblijna. Ty też nie jesteś biblijny i co z tego? Z rzadka potrafisz napisać coś biblijnego, tak samo i różne denominacje. A skoro w sprawie masturbacji wszystkie wspólnoty chrześcijańskie przemawiają jednym głosem, to znaczy, że jest coś nie halo z samogwałtem. (10-10-2018, 13:45 PM)Krystian napisał(a): Ja potrafię ocenić, tak jak Pan Jezus. Złem jest wyrządzanie krzywdy bliźniemu. A w jaki sposób wyrządzasz komuś krzywdę, nie obchodząc szabatu? Albo bzykając się przed ślubem? Masz dziwną definicję zła/grzechu i dlatego potem wychodzą problemy. (10-10-2018, 13:45 PM)Krystian napisał(a): Ty natomiast sugerujesz, że wszysto jest złem - co ci do głowy przyjdzie. Oszczerstwo. (10-10-2018, 13:45 PM)Krystian napisał(a): Kazał wstępować w związki małżeńskie osobom, co mają popęd seksualny, aby nie krzewić rozpusty. Tyle to już ja sam se wyczytałem. Ja cię pytałem o coś innego. Wj 15:3 Pan jest wojownikiem, Jahwe - imię jego. Iz 26:10 Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy, on nie nauczy się sprawiedliwości. Nieprawość on czyni na ziemi prawych i nie dostrzega majestatu Pana. "Nie mam do powiedzenia nic tym, którzy wątpią w Boga. Mogę im tylko przypomnieć o mojej pogardzie i ich niedoli. Nie muszę udowadniać, że Bóg istnieje. To wy powinniście wykazać, że nie istnieje[...] Bóg istnieje, jednak nie będzie nami zainteresowany, dopóty my nie będziemy zainteresowani wyłącznie Nim" Pius XIII
Czy przeklinanie jest grzechem? (co NAPRAWDĘ mówi Biblia) (2023) Table of Contents. Jak złagodziliśmy język w Biblii Co Biblia mówi o przeklinaniu?
Temat "nauk" o. Knotz'a był tutaj już kilkakrotnie poruszany (poprzednie wpisy można znaleźć klikając w etykietę widoczną z boku po prawej, zwłaszcza tutaj ) i jest niestety nadal aktualny. Dopiero stopniowo poznaję rozmiar błędów i zgorszenia przez niego od wielu lat rozsiewanego i to widocznie przy milczącej akceptacji hierarchii kościelnej, która nie ingeruje i może nawet nie chce ingerować w sex-biznes tego kapucyna. Jego treści są proste i metoda jest perfidna: wolno wszystko, co nie jest jednoznacznie potępione przez oficjalne dokumenty po Vaticanum II, a jeśli jest potępione, to sexuolog-kapucyn tak wykręca i miesza swoim pseudopsychologicznym bełkotem, że z tego potępienia w sumie niewiele zostaje, choć on tych dokumentów otwarcie nie odrzuca. Równocześnie nie podaje źródeł swoich "mądrości" pseudoteologicznych, a są one na poziomie groteskowo-prymitywnym, tudzież oddziaływującym na wyobraźnię, zwłaszcza lubieżną jak tutaj (źródło od min 4:08): Przy okazji wykazuje elementarną ignorancję już chociażby odnośnie Pisma św., na które się powołuje, skoro mówi o polowaniu na zwierzynę w raju i spożywaniu mięsa. Wystarczy przeczytać pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju, by wiedzieć, że po stworzeniu Pan Bóg polecił ludziom spożywać jedynie rośliny, a dopiero po potopie pozwolił także na spożywanie mięsa (więcej tutaj). Bardziej zasadniczym i perfidnym oszustwem jest już sprowadzenie miłości do wymiaru cielesno-sexualnego, jak tutaj (źródło od min 2:42): Tego typu połączenie fałszu zarówno co do źródeł teologicznych jak też zasad teologicznych prowadzi w sposób zrozumiały do potężnych fałszów we wnioskach praktycznych i tym samym do oszukiwania odbiorców, którzy od człowieka w habicie oczekują podania tego, co uczy Kościół, bądź co się teologicznie przynajmniej zgadza z tym nauczaniem. Dlatego na szczęście coraz więcej osób ma wątpliwości i szuka wyjaśnienia, jak tutaj: Zanim odpowiem wprost na pytanie, należy wskazać na zasady podawane przez katolicką teologię moralną (posługuję się znowu klasycznymi podręcznikami, podanymi już poprzednio). 1) gdy mężczyzna w akcie małżeńskim wycofuje się z łona niewiasty i wylewa nasienie poza nim 2) gdy mężczyzna w sposób mechaniczny uniemożliwia złożenie nasienia w łonie niewiasty, bądź gdy niewiasta przez środki chemiczne bądź w inny sposób uniemożliwia płodność złożonego w jej łonie nasienia. Jeśli onanizm odbywa się w sposób obopólnie zamierzony, tzn. jeśli małżonkowie współżyją z zamiarem wylania nasienia poza łonem, wówczas jest grzechem ciężkim, gdyż wówczas akt małżeński jest z założenia i w sposób planowy pozbawiony pierwszorzędnego celu jakim jest płodność. Jeśli odbywa się to bez zgody małżonki przez samego mężczyznę, wówczas mężczyzna grzeszy ciężko, a małżonka nie ma powinności w tym uczestniczyć. Od tak rozumianego onanizmu należy odróżnić przerwanie aktu małżeńskiego, jeśli ma to miejsce z nieprzewidzianej konieczności, np. dla uniknięcia zgorszenia, gdy ktoś staje się świadkiem aktu, a oczywiście nie powinien, ponieważ jest to akt intymny między małżonkami. Takie przerwanie nie jest grzechem, nawet jeśli by doszło do wylania nasienia. Nie ma grzechu także w innych przypadkach, gdy dochodzi do niezamierzonego wylania nasienia. Przerwanie aktu bez zgody drugiej osoby jest grzeszne, ale nie jest grzeszne przy obopólnej zgodzie, jeśli jest rozumy powód (rationabilis causa) niedokończenia aktu - np. obiektywna niemożliwość przyjęcia potomstwa w danym momencie - oraz nie ma niebezpieczeństwa wylania nasienia. Bezgrzeszność takiego aktu wynika z tego, że jest on w istocie tożsamy z pożądliwym kontaktem cielesnym, a taki kontakt jest moralnie dozwolony w małżeństwie. a) Gdy niewiasta świadomie zgadza się na taki akt, wówczas uczestniczy także w grzechu. b) Dozwolony jest jej udział wtedy, gdy nie zgodziła się świadomie oraz roztropnie napomniała męża do aktu prawidłowego. Nie musi jednak napominać, gdy nie spodziewa się możliwości poczęcia (czyli w dni niepłodne) lub gdy obawia się niebezpieczeństwa niezgody w małżeństwie czy cudzołóstwa męża. Teologowie katoliccy od encykliki Piusa XI Casti connubii (1930) są zgodni co do tego, że udział w onanistycznym akcie w sensie pierwszym, czyli bez antykoncepcji, nie jest wewnętrznie zły (intrinsece malum) i tym samym nie jest niedozwolony, ponieważ akt odbywa się w sposób naturalny, a tylko wylanie nasienia ma miejsce w sposób nienaturalny. Na tym właśnie polega istotna różnica między aktem onanistycznym a sodomickim: ten drugi odbywa się w sposób nienaturalny, co jest podstawą do negatywnej oceny moralnej (szerzej tutaj). Także radość z odbytego aktu onanistycznego nie musi być grzechem ciężkim, o ile powodem nie jest grzech lecz przyjemność zmysłowa czy uniknięcie przykrych skutków niedopuszczenia do tego aktu. Na przyjemność w takim akcie niewiasta może przyzwolić, o ile wynika ona z naturalnego aktu, nie z wylania nasienia, które powoduje, że akt jest onanistyczny. Z doświadczenia wiadomo, że poczęcie może nastąpić także wtedy, gdy mężczyzna wycofa się przed wylaniem nasienia. Jeśli niewiasta uzna za prawdopodobne, że jednak doszło do złożenia nasienia, wówczas może bez grzechu pobudzić się do przeżycia orgazmu. Wystarczającymi powodami do dozwolonego udziału żony w onaniźmie męża są: obawa przed niezgodą czy kłótnią obawa przed zdradą małżeńską gdy sama musi się przez dłuższy powstrzymać od aktu małżeńskiego gdyby przez odmowę aktu powstała przeszkoda w praktykach religijnych i przyjmowaniu sakramentu (np. gdyby mąż zakazał praktyk religijnych) gdyby odmowa spowodowała zakłócenie pokoju domowego i wspólne mieszkanie stałoby się uciążliwe. ad 2) Udział z przyzwoleniem na onanizm za pomocą środków mechanicznych czy chemicznych (antykoncepcja) jest dozwolony z poważnej obawy złych skutków odmowy, o ile nie ma przyzwolenia na odczuwanie przyjemności (delectatio). Oznacza to, że chciana jest nie przyjemność (która jest odczuwana automatycznie), lecz uniknięcie złych skutków odmowy. To jednak nie zmienia kwalifikacji moralnej aktu, który z powodu wykluczenia płodności staje się jedynie aktem dla zaspokojenia pożądliwości, co jest wbrew jego naturze. Dlatego niewiasta ma obowiązek sprzeciwić się takiemu aktowi w ramach swoich możliwości. Jeśli jednak nie może zapobiec aktowi, to może na niego pozwolić z poważnego powodu, podobnie jak w przypadku onanizmu w sensie 1). Dla uniknięcia onanizmu: - Małżonkowie powinni się wzajemnie zachęcać i wspierać zarówno we współżyciu prawidłowym jak też w utrzymaniu okresowej wstrzemięźliwość. - Respektując rytm ciała niewiasty, powinni odpowiednio dostosować dni współżycia. Oczywiście wymaga to wzajemnego zrozumienia i poszanowania, ale równocześnie pomaga w budowaniu i wzmacnianiu jedności osobowej i miłości, która jako miłość cierpliwa i ofiarna promieniuje także na potomstwo. W świetle tych zdrowych zasad nauczania Kościoła i teologii katolickiej spójrzmy teraz na nauki o. Knotz'a. Najpierw uwagi ogólne: - Texty o. Knotz'a mówią o "instrukcji" oraz "vademecum", nie podając, co to są za źródła i w jaki sposób można je samodzielnie sprawdzić (trzeba się domyśleć, że chodzi o "Vademecum dla spowiedników" wydane w 1997 r. przez Papieską Radę ds. Rodziny; jego polskie wydanie zawiera niestety wiele zmian i skrótów, czyli popełnia fałszerstwo). W taki sposób autor stwarza pozory powoływania się na autorytety, co jest oszustwem na odbiorcach. - Generalnie texty o. Knotz'a są tak mgliste i gumiaste, że przeważnie trudno wyciągnąć z nich spójny tok myślowy i klarowne tezy. Widocznie o. Knotz stara się tak formułować swój przekaz, żeby z jednej strony nie wykazać wprost sprzeciwu wobec nauczania Kościoła, a z drugiej strony przemycić własne treści, nierzadko diametralnie odbiegające nawet od głównych zasad etyki katolickiej. Jednak wyraźnie główną i regularnie artykułowaną tezą - podawaną zarówno pośrednio jak też bezpośrednio - jest, jakoby sex w sensie zaspokojenia sexualnego rozwiązywał wszystko i był lekarstwem na różnice, nieporozumienia i trudności w małżeństwie. Przykładem jest wypowiedź przy końcu pierwszego ze wskazanych textów: Mniemanie o prymacie czy wręcz absolutności sexu jest jednak fundamentalnie fałszywe, zarówno teoretycznie - antropologicznie, teologicznie, psychologicznie - jak też doświadczalnie, w codziennym życiu małżeństw i rodzin. Drugi text, na który wskazała P. T. Czytelniczka zadająca pytanie, jest już nieco wyraźniejszy. Oto kilka przykładów: Tutaj o. Knotz plecie po prostu bzdury, jakoby - okres wstrzemięźliwości sexualnej powodował poczucie winy, oraz - stosowanie metod NPR rodziło takie problemy. Nie próbuje on nawet wyjaśnić, o co mu właściwie chodzi. Zaś można się domyśleć: chodzi o przedstawienie poszanowania rytmu ciała kobiety jako powodującego grzechy. Natomiast w domyśle: lepszym rozwiązaniem są środki antykoncepcyjne. Rozwiją tę przewrotną myśl dość perfidnie. Niby krytykuje antykoncepcję, stosunki przerywane i współżycie przeciw naturze, do którego zalicza tylko tzw. sex analny, czyli pomijając tzw. sex oralny, który regularnie uważa za moralnie w porządku. Przemyca to regularnie pod nazwą "pieszczoty": Jedynie o wytrysku w ustach i w odbycie mówi, że "są traktowane jako zachowania nie naturalne" (nasuwa się pytanie: przez kogo traktowane?), czyli widocznie sam ich nie odrzuca i nie widzi nic złego: Mówi też inną ewidentną bzdurę, twierdząc, że tylko "ciągłe i systematyczne" grzeszenie jest grzechem: Podaje przy tym dość jasno, do czego zmierza, mianowicie do zagłuszania sumień sprowadzając je do subiektywnej oceny zachowań sexualnych według kategorii miłość-egoizm, namawiając przy tym do przyjmowania Komunii św. bez względu na obiektywną ocenę moralną: Przykładem szczególnej perfidii w zafałszowaniu nauczania Kościoła jest zakończenie: Po pierwsze tutaj o. Knotz miesza zgodę na ubezpłodnienie ze zgodą na współżycie z ubezpłodnieniem. A są to dwie różne sprawy. Po drugie, nie podaje jasnego rozróżnienia między sposobami ubezpłodnienia. Po trzecie, nalega na niespowiadanie się w takich sprawach i przystępowanie do Komunii św., pomijając, że zwykle przypadki są niejednoznaczne i wątpliwe, a dopiero w spowiedzi można uzyskać jasność i spokój sumienia. Ponadto o. Knotz popełnia fałszerstwo w podaniu treści Vademecum. Odnośny fragment brzmi w oryginale następująco: Kłamstwo o. Knotz'a polega po pierwsze na tym, że mówi o "godziwości" zamiast o dopuszczalności (lecita). Czym innym jest godziwość, czyli poprawność i słuszność moralna, a czym innym dopuszczalność, mimo negatywnego charakteru moralnego. Ta dopuszczalność ma miejsce wtedy, gdy dany czyn - w tym wypadku współudział - nie jest zły wewnętrznie, czyli sam w sobie, lecz jego ocena moralna zależy od uwarunkowań. Po drugie, mówi o "środkach wczesnoporonnych", podczas gdy Vademecum mówi o środkach, które "mogą mieć skutki aborcyjne", a to ma miejsce zwykle w przypadku pigułek antykoncepcyjnych, nie tylko w przypadku pigułki aborcyjnej (tzw. "dzień po"). Także przypisy są tutaj istotne dla zrozumienia treści. Papież Pius XI mówi, że dozwolony jest udział we współżyciu nieuporządkowanym, jeśli nie ma zgody na samo nieuporządkowanie, a są ważkie powody do udziału oraz podjęta została próba odwiedzenia współmałżonka od grzechu: Święte Oficjum odpowiedziało, że - akty onanistyczne i z antykoncepcją są niedozwolone, gdyż są wewnętrznie złe, oraz - żonie nie wolno się poddać aktowi z antykoncepcją, gdyż byłby to współudział w rzeczy niedozwolonej samej w sobie. Odpowiedź Penitencjarii Apostolskiej na pytanie, czy niewiasta może brać udział w onanistycznym czy sodomickim działaniu małżonka, brzmi: - Jeśli mąż chce popełnić onanizm przez wylanie nasienia poza łonem żony i grozi jej przy tym poważnymi konsekwencjami w razie niepoddania się, wówczas żona może brać udział w tym, co dozwolone, a mężowi pozwala na grzech z ważnego powodu, gdyż nie jest zobowiązana do przeszkodzenia grzechowi, jeśli miałaby sama ponieść poważne konsekwencje z powodu niewzięcia udziału. - Gdy mąż chce popełnić z żoną grzech sodomicki, to żona nie może na to pozwolić, nawet jeśli grozi jej śmierć w razie odmowy. Także Jan Paweł II podkreśla, że nie wolno formalnie - czyli świadomie i z pełnym przyzwoleniem - współdziałać w czynie wewnętrznie złym: Jest oczywiste i podane we wszystkich dokumentach Kościoła, że czynem wewnętrznie złym jest oddzielenie płodności od sexualności. Wprawdzie nie każdy akt sexualny musi być faktycznie płodny, jednak czynem wewnętrznie złym jest ingerowanie w akt sexualny w celu jego ubezpłodnienia. Tak więc o. Knotz powinien się nauczyć teologii katolickiej od podstaw, poczynając już od Pisma św., którego widocznie nie zna. Powinien też poznać podręczniki katolickiej teologii moralnej, gdyż widocznie albo ich nie zna, albo nie rozumie, może nawet nie chce rozumieć i nimi gardzi. Ponadto wypadałoby, żeby poznał nauczanie mistrzów zakonu, do którego należy, jak chociażby św. Bernardyna Sjeneńskiego, który poświęcił obszerną mowę grzechowi sodomskiemu, tak gorliwie uporczywie propagowanemu przez o. Knotza: P. S. Otrzymałem słuszny komentarz wraz z równie słusznym domaganiem się o wyjaśnienie: Najpierw uwaga ogólna. Otóż słusznie zauważona niejasność wynika przede wszystkim z tego, że starałem się w tym miejscu podać możliwie dokładnie i zarazem zrozumiale treść tradycyjnych podręczników katolickiej teologii moralnej. Trudno jest wtedy uniknąć uproszczeń. Dlatego jestem wdzięczny za komentarze i krytyczne uwagi. Przede wszystkim cenne jest zwrócenie uwagi na męski punkt widzenia, gdyż podręczniki zwykle mówią o udziale żony w grzechu onanistycznym w małżeństwie. Sprawa sprowadza się właściwie do prostych zasad, o których warto pamiętać, a właściwie do zasady o celu małżeństwa: pierwszorzędnym, czyli prokreacji, oraz drugorzędnym, czyli uśmierzeniu pożądliwości, czyli zaspokojenia popędu, co ma swoje uprawnione - zgodne z naturą czyli z porządkiem ustanowionym przez Boga - miejsce w małżeństwie. W konkretnym zastosowaniu do pytania: Moralnie godziwe i tym samym dozwolone jest współżycie w celu drugorzędnym, ale pod następującymi warunkami: muszą być w danym przypadku poważne powody do pominięcia celu pierwszorzędnego (czyli prokreacji), oraz to pominięcie nie może naruszyć naturalnego przebiegu, czyli nie może się posługiwać środkami sztucznymi (czy to mechanicznymi, czy chemicznymi), oraz nie powoduje chcianego i zamierzonego wylania nasienia poza łonem żony. Wówczas takie współżycie należy do kategorii pożądliwych kontaktów cielesnych, które są dozwolone w małżeństwie. Tyle co do zasady. Pozostaje oczywiście kwestia stosowania tej zasady w praktyce, zwłaszcza po stronie męża. Konkretnie chodzi przypuszczalnie o to, czy i na ile mąż jest w stanie uniknąć wylania nasienia w związku z takim kontaktem cielesnym, który jest właściwie niepełnym aktem małżeńskim. W podręcznikach jest to osobny temat, mianowicie polucji, czyli wylania nasienia bez aktu małżeńskiego (czyli masturbacji), oraz dystylacji, czyli wydzielenia płynu niepłodnego przy pobudzeniu sexualnym. W praktyce granica może być niewyraźna, jednak przejście nie odbywa się poza kontrolą rozumu. Ponadto jest to kwestia indywidualna o tyle, że ma związek z pobudliwością danej osoby, a ta jest uwarunkowana zarówno przez strukturę psychiczną i temperament, jak też przez doświadczenia i wybory moralne. Dlatego z jednej strony istotne jest zarówno trzymanie się ogólnych zasad moralnych odnośnie aktu małżeńskiego, jak też podejście indywidualne, którego miejscem jest spowiedź czy poradnictwo duchowe. Zaznaczyć trzeba, że obecnie niestety nie każdy kapłan dysponuje odpowiednią wiedzą co do katolickich zasad w tej dziedzinie, czego o. Knotz jest dość jaskrawym przykładem. Tym niemniej warto szukać porady, chociażby w godnej zaufania literaturze katolickiej, którą staram się tutaj prezentować. W świetle tych zasad łatwo zrozumieć, że stosowanie antykoncepcji oznacza świadome i zamierzone ubezpłodnienie pełnego aktu małżeńskiego i jest tym samym sprzeczne nie tylko z jego pierwszorzędnym celem, lecz także z jego naturą. Dlatego jest zrozumiałe, że tak samo jak mąż nie prawa wymagać zastosowania pigułki antykoncepcyjnej, tak i żona nie ma prawa wymagać użycia prezerwatywy. Osoba stawiająca takie wymaganie grzeszy ciężko. Jeśli niespełnienie tego wymagania oznacza poważne zagrożenie dla małżeństwa, a roztropne napomnienia nie są skuteczne, wówczas dozwolone jest jego spełnienie. Innymi słowy, jak wyżej powiedziane dla strony żeńskiej: udział w akcie ubezpłodnionym jest dozwolony jedynie z poważnych powodów, jak zapobieżenie poważnemu zagrożeniu jedności i trwałości małżeństwa. Równocześnie obowiązuje tutaj staranie, by nie dochodziło do takiego współżycia. Oczywiście wymaga to od małżonków wzajemnego poszanowania, wyrozumiałości, taktu, a jest to możliwe tylko dzięki więzi duchowej, która ze swej natury przewyższa więzi i pobudzenia zmysłowe i powinna nad nimi panować. Odnośnie ostatniego zdania w pytaniu: Oczywiście w małżeństwie zasadniczo nie obowiązuje wstrzemięźliwość od aktów cielesnych. Jest jednak prawdą zarówno psychologiczną jak też duchową, że okresowa wstrzemięźliwość - przestrzegana według obiektywnych uwarunkowań oraz wzajemnego uzgodnienia - służy więzi duchowej i tym samym także właściwemu, ludzkiemu kształtowaniu i przeżywaniu aktów cielesnych.
. 358 111 277 738 267 685 208 433

czy onanizm małżeński jest grzechem