{"type":"film","id":1125,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Panny+z+Wilka-1979-1125/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Panny z Wilka 2012-04-13 01:59:06 ocenił(a) ten film na: 10 Oczywiście film już za same zdjęcia, klimat i chyba ostatnią świetną rolę Olbrychskiego ma 10 na starcie :-).Moja mała ocena postaci Wiktora, oczywiście będą SPOILERY, więc jeżeli ktoś jest przed seansem, to polecam nie czytać by się nie wszystkim problemy Wiktora ze swoim własnym życiem (czerpie bowiem, powiedzmy- satysfakcje tylko z zarządzania majątkiem) biorą się według mnie z jego biseksualizmu z nakierowaniem na homoseksualizm, oraz niesamowitego starcie mamy Wiktora, który jest ciężko załamany po stracie przyjaciela (pytanie czy tylko?), mota się straszliwie, miałem wrażenie, że oglądam mężczyznę po utracie miłości w tragiczny sposób. Uwidacznia się nam już na samym początku jego egocentryzm, wszędzie mówi tylko "ja" "ja" "ja", nie mamy zdania o tym, że przejmuje się tym, iż jego przyjaciel pozostał właściwie sam w chorobie. Wiktor zdaje się kochać "niewłaściwą" miłością nie tylko przyjaciela, ale i może przede wszystkim samego siebie- i to końcu za poleceniem doktora wraca tam gdzie się wszystko dla niego zaczęło- do pan Wiktor wraca do wujostwa, i co oczywiste, nie może sobie odpuścić wstąpienia do sąsiadów, dlaczego?Zwykła wizyta? Nie, już na samym początku mówi: "myślałem, że nikt tu o mnie nie pamięta...", by zaraz z satysfakcją usłyszeć, że wspominają go codziennie :-). Nakarmiony tym jedzie do wujostwa, gdzie również prowokuje "wydarzenie".Następnego dnia wstępuje do Wilka, gdzie zdaje się mieć nadzieje, ze będzie robił furorę niczym przed laty, bezowocnie chodzi z kąta w kąt w poszukiwaniu towarzyszki, w końcu odrzucony znajduje ukojenie w osobie Tuni, podobnej do Feli, i chyba tylko dlatego się nią propos Feli, na spacerze widzimy scenkę na cmentarzu (btw. jak jestem na wsi, to też chodzę po cmentarzach). Reżyser sugeruje nam, że Fela nie pożegnała się ze światem normalnie, tylko przez samobójstwo- mianowicie leży pod płotem, tam gdzie noworodki i samobójcy. Ruben wstrząśnięty wygania Tunie, i zajmuje się Fela się zabiła? Niespełniona miłość do egocentrycznego, nieokreślonego seksualnie, w gruncie rzeczy tchórzliwego Wiktora (zabija się po jego ucieczce sprzed laty).Dalej widzimy już tylko motaninę głównego bohatera, seryjnie odrzucanego przez niegdysiejsze adoratorki, czego znieść nie może "lato się we mnie przełamało" mówi w końcu. Po drodze wykorzystuje biedną Tunię, dlaczego?Może by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku? Może by zaspokoić ból i wyrzuty po Feli w jakiś sposób?Rani tylko biedną dziewczynę, zakończenie mieliśmy niemal otwarte, bałem się, ze skończy jak Fela (zresztą w rzeczywistości niestety skończyła...), napięcie i domysły tego typu również sugerował uważam, że mimo wszystko Wiktor jest bi?Opowieść o jego jednonocnych igraszkach z jedną z panien, homoseksualista by czegoś takiego nie robił, on zdawał się (zdaje po latach) zaburzony, zaskoczony, nie chciał tego wówczas jego egocentryzm mamy dowodów bronić go wojna, która niszczy zawsze, ale sam Wajda nie sugeruje takiego rowiązania nie skupiając się właściwie w ogóle na tym i podsumowując bardzo mi się ten film podobał, bajeczne zdjęcia (ach...), świetna muzyka, i bardzo fajnie zbudowana i zagrana główna postać. Brawo!PS. Dobrze, że skopiowałem ten txt przed wysłaniem, bo jak to bywa na FW "nie znaleziono strony o podanym adresie", ciekawe ile interesujących tekstów przez to straciliśmy... (nie sugeruję, że moj jest nadzwyczaj interesujący naturalnie ;)). spiwi Bardzo ciekawa interpretacja, szczególnie dotycząca egocentryzmu. Szkoda tylko Daniela, bo ja bym zamienił "chyba" na "z pewnością", jeżeli chodzi o jego ostatnią świetną rolę filmową. spiwi ocenił(a) ten film na: 10 Kamileki Hmm nie jestem jego szczególnym fanem i nie widziałem wielu jego filmów po 80 roku (parę włoskich tylko, wiadomo- słabych (oglądało się je dla pięknych aktorek- np. Francesca Dellera :_))), btw. Włosi do dzisiaj wszędzie wciskają piękne panie, nawet do studia w meczach piłkarskich, nie wiadomo po co :_D), jego polskich ról nie widziałem za wielu, ale z tego co widziałem... no szału nie robił. Nawet w Dekalogu III (w serii gdzie prawie wszyscy zagrali świetnie) zagrał słabo, bardzo wiem co się stało, a szkoda. W latach 60 i 70 podobał mi się szalenie. spiwi Tę panią widziałem w filmie "Kłamczucha" :P Włosi tacy są, tam wszędzie są piękności nieważne film, teatr, teleturniej czy mecz ligi włoskiej :D spiwi W Twoim doszukaniu się problemów Wiktora w jego możliwym biseksualizmie i egocentryzmie może być wiele wprowadzenie do filmu Iwaszkiewicza jest mglistą sugestią autobiograficzności. Zwraca się także uwagę na fakt, że pisząc "Panny z Wilka" Iwaszkiewicz miał lat trzydzieści parę i zatem można dopatrywać się postaci Wiktora samego pisarza, gdyż Ruben zbliżał się właśnie do czterdziestki. Natomiast podczas kręcenia filmu Iwaszkiewicz miał już lat 84. Niejako obserwuje siebie młodego z perspektywy czasu. Towarzyszy Wiktorowi od samego początku- scena na cmentarzu, pojawia się także w środku filmu, a na koniec bardzo mocno zostaje zaakcentowana jego obecność. Jeśli ktoś nie kojarzy wizerunku pisarza, to i tak poczuję, że ten stary człowiek musi być kimś ze względu na tę sugestię wierności doświadczeniu pisarza, który jak wiemy mgliście określał swoją biseksualną orientację (nazywając ją homoseksualną) możesz mieć wiele racji. Także uderzył mnie duży egocentryzm Rubena. W opowiadaniu jest to nieco inaczej przedstawione- tam wydaje się być człowiekiem, któremu "życie przelało się przez palce", pełnym rezygnacji, może obojętności. A w filmie Wiktor jest pewny uczuć wilkowskich panien, ma pewnego rodzaju satysfakcję, wie o swojej dużej roli, jaką odegrał w ich życiu. Wie o swojej wielkości i mocy w tym miejscu- może dlatego tam wraca. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 9 spiwi Przyjaciel Wiktora Rubena, który zmarł, nie był tylko przyjacielem. W opowiadaniu (które czytałem nie wiem ile razy) jest napisane, że tylko ów "przyjaciel" mówił mu, że ma piękne oczy, dostrzegał jego urodę, mówił mu komplementy, a nikt inny nie robił tego. Bardzo subtelnie Iwaszkiewicz przemycił biseksualizm bohatera. Biseksualizm, ponieważ w opowiadaniu Wiktor przespał się z Jolą, w filmie tego nie ma. Poza tym w opisie uczuć po odejściu przyjaciela jest wiele wskazówek. Wiktor Ruben jest bardzo wrażliwy i subtelny, uczuciowy. Iwaszkiewicz dla mnie jest mistrzem nad mistrzami. To jest baaardzo sensualne, trzeba znać Iwaszkiewicza, żeby dostrzec te niuanse. Podobnie opisywał "przyjaciół" w Kochankach z Marony. Ja skupiłem się tutaj na biseksualizmie Rubena, ale przecież nie to jest najważniejsze w opowiadaniu, ale bardzo ważne w jego postrzeganiu świata. "Biseksualizm, ponieważ w opowiadaniu Wiktor przespał się z Jolą, w filmie tego nie ma." - a co się dzieje po zgaszeniu światła przez Wiktora?:) Nie wszystko musi być pokazane, ale wiadomo jakie "konsekwencje" oznacza taki kadr. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 9 Kamileki A tak, zgadza się. Może Maja Komorowska nie chciała scen łóżkowych :) użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 9 spiwi Nie dostrzegłem tego, że Fela popełniła samobójstwo (mówię o filmie, w opowiadaniu wyrażnie jest napisane, że zmarła na hiszpankę); bardzo dobre spostrzeżenie; teraz rozjaśniło mi się wiele rzeczy, ta niechęć panien do Wiktora i jednocześnie pożądanie. Jak większość biseksualistów, Wiktor jest egocentrykiem. spiwi Rzeczywiście, bardzo ciekawa interpretacja. Mnie do głowy nie przyszło, że ubolewanie Wiktora nad śmiercią przyjaciela było podyktowane pożądaniem. Zrozumiałam to w ten sposób, że Wiktor po raz pierwszy zmierzył się ze śmiercią, o której nie myślał dotychczas za wiele. To przyszło nagle i niespodziewanie, pociągnęło za sobą próbę zmierzenia własnych osiągnięć i podsumowania straconych szans. Udał się więc do Wilka. Jego egocentryzm był dla mnie nieznośny. Myślę też - i tu moja interpretacja - że był przyczyną jego samotności i poczucia nieszczęścia. Chciał mieć wszystkie panny z Wilka, ciągle podsycał namiętność każdej z nich, na żadną nie mogąc się zdecydować. W rezultacie nie dostał żadnej. Zainteresowanie panien było źródłem jego lepszego samopoczucia, nie było w tym dwustronności. Nie przejął się nadto losem biednej Kazi, chorobą Julci i nieszczęściem Joli. W opowieść Zosi o nieszczęsciu Feli nie chciał uwierzyć, ponieważ musiałby wziąć za jej śmierć odpowiedzialność. Wiktor wiedział też dobrze, że Tunia może zrobić sobie to samo, co Fela. Nie obchodziły go uczucia panien, a także zdrowie tego, że zieję tu trochę nienawiścią, to mój stosunek do Wiktora nazwałabym bardziej litością. Miotał się, sam ze sobą nie mogąc sobie dać rady. Biedak!Moim zdaniem Maja Komorowska była w tym filmie wszystkim! depassavent Iwaszkiewicz podobno był homoseksualistą, więc interpretacja @spiwi bardzo ciekawa. słyszałem też pewną anegdotkę na temat skamandrytów. jeden z nich spóźnił się na spotkanie w kawiarni pod picadorem. odpierając zapytania kolegów powiedział:"spódniczki panowie, spódniczki!"a Iwaszkiewicz na to:"a co szkoci przyjechali?" ;) justyna_orzelska Ja to po prostu sumuję postac Wiktora Rubena jako orignalną kreację postaci zwykłego hipstera. Tylko, że Jarosław Iwaszkiewicz dzięki swojemu talentowi literackiemu stworzył taką postac dużo wcześniej niż określenie "hipster" weszło do użycia i stało się modne. No i kontynent nie ten, ale to już szczegół we współczesnym świecie. użytkownik usunięty ocenił(a) ten film na: 6 justyna_orzelska To podobno spóźnił się Słonimski ;) spiwi W opowiadaniu Iwaszkiewicza Fela umarła na hiszpankę „10 lat temu", więc w 5 lat po odjeździe bohatera. W filmie nie żyje już od lat 15 – liczne wskazówki każą się adresatowi domyślać, że popełniła samobójstwo pod wpływem nieszczęśliwej miłości do Wiktora. Ale jeśli któraś z sióstr jeszcze to Wiktorowi pamięta to tylko Zosia, pilna czytelniczka romansu dla pań zatytułowanego „Strażnik wrót". Fela pochowana jest "pod ogrodzeniem", a nie w grobowcu, kiedyś tak chowano samobójców. spiwi Bardzo ciekawa interpretacja. Fela zmarła na hiszpankę - tak przynajmniej napisał Iwaszkiewicz. Ale za milczeniem sióstr w filmie kryje się coś więcej - być może u Wajdy faktycznie popełniła samobójstwo.
Kobiety nie przebywają jednak długo w wilczych wnętrznościach , ponieważ z odsieczą przychodzi dzielny gajowy, który rozcina brzuch wilka i oswobadza damy. Dziś co prawda nie notuje się przypadków połykania przez wilki w całości, ani też w kawałkach, ani nawet gryzienia czy ataku, ale gajowy, przybrawszy postać niektórych
"Panny z Wilka" wg Jarosława Iwaszkiewicza Reż. Tomasz Konina Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu Premierra 21 marca p Opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza uchodzi całkiem słusznie za arcydzieło krótkiej prozatorskiej formy. A z arcydziełami – wiadomo to nie od wczoraj – zawsze trzeba uważać. Warto przenosić je na ekran lub scenę tylko wtedy, gdy ma się ku temu ważny powód. Andrzej Wajda miał i zrobił film niemal dorównujący pierwowzorowi. Tomasz Konina też miał. Opolski Teatr Kochanowskiego może pochwalić się jednym z najlepszych i najbardziej wyrównanych zespołów aktorskich w kraju. Takim zespołem można grać i Czechowa, i Wyspiańskiego. Iwaszkiewicza też – „Panny z Wilka” dają sześciu wykonawczyniom tytułowych ról partie nie do pogardzenia. Można sportretować w nich różne barwy kobiecości, poszukać źródeł rozczarowania, przejrzeć się w lustrze kompleksów wieku, skonfrontować sceniczne postaci z ich zawiedzionymi nadziejami. Tak dzieje się na opolskiej scenie, bowiem Judyta Paradzińska, Aleksandra Cwen, Grażyna Misiorowska, Beata Wnęk-Malec, Grażyna Kopeć i Arleta Los-Pławszewska wykorzystują zapisane w tekście szanse. Wszystkie są piękne, ale ich uroda nie mieści się w oczywistych kanonach. I wszystkie w jakiś sposób złamane, dotknięte, naznaczone. Kobiety na skraju załamania nerwowego – powiedzmy w uproszczeniu. Najciekawiej wypada Jola Paradzińskiej. Z wysiłkiem próbuje poskromić własny temperament, pod zbyt nerwowym śmiechem skrywa rozpacz. Świetna rola. Spektakl Koniny to coś więcej niż sześć kobiecych portretów splecionych w jedną opowieść. Wiktor Ruben (Andrzej Jakubczyk) przybywa do Wilka i nie poznaje tego miejsca oraz jego mieszkanek. Próbuje przywoływać w sobie dawne uczucia, na nowo zachwycić się przeszłością, odbudować w sobie i otaczających go kobietach młodość. Wszystko na nic, bo młodość minęła, Wilko nie jest już dawnym Wilkiem. W ten sposób opolskie przedstawienie staje się gorzką opowieścią o gaśnięciu ludzi i świata. I o tym, że nie da się go odwrócić – nic nie można zrobić. Konina opowiada o tym seriami zapadających w pamięć pastelowych obrazów, udowadniając, że prozę Iwaszkiewicza (a może jednak poezję…) da się przełożyć na język teatru. To bardzo dużo. Gdyby tylko Andrzej Jakubczyk, aktor przecież znakomity, nieco mniej się uśmiechał, bo właśnie tak pokazuje swój zachwyt pannami z Wilka i stosunek do własnych wspomnień. Spektakl Koniny jest pierwszą sceniczną adaptacją opowiadania, ale reżyser postanowił sięgnąć głębiej. Łączy więc „Panny z Wilka” z„Serenite” i „Przyjaciółmi” Iwaszkiewicza, dopisując tym samym dalszy ciąg losów Wiktora. Po części zabieg ten się sprawdza, bo ukazuje życie po życiu bohatera „Panien…” i sytuuje go wobec kanonów sztuki i piękna. Gorzej, gdy chodzi o efekty sceniczne, bowiem w Koninie odzywa się inscenizator operowy. Mamy więc coś w rodzaju baletu, dotąd dyskretna muzyka Radosława Wociala staje się zbyt bombastyczna i gadatliwa. Do tego jeszcze kilka monumentalnych w zamyśle, a jednak tylko pretensjonalnych. Opolskie „Panny z Wilka” dowodzą, że teatr powinien czasem bać się własnej urody. Tak czy inaczej „Panny z Wilka” to spektakl nie do zlekceważenia. Na nowo oswajamy Iwaszkiewicza. Teatr może w tym pomóc. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję. 491 537 226 530 51 528 21 504